poniedziałek, 25 listopada 2013

Stan błogosławiony. Przekleństwo to ludzie.


Nie, nie mogę powiedzieć, że w 100% przez cały czas czuję się rewelacyjnie. Tu czasem pobolewa, czy dokucza, ale generalnie rzecz biorąc - tak, mogłabym powiedzieć, że to jest błogosławieństwo - mam w sobie nowe życie (no cóż, Schopenhauer by się ze mną nie zgodził ;) ) i generalnie czuję się dobrze.


źródło: buzzle.com

Co jest przekleństwem w ciąży? Inni ludzie. A w szczególności (przykro mi to stwierdzić) - kobiety. 

Dla porównania: mój szef codziennie rano: dzień dobry, jak się ma duży brzuszek? (nawet gdy jeszcze nie było go widać) kontra nasza sekretarka: rzygasz już? Nie? Możesz jeść, masz apetyt, serio? To dziwne. W nocy nie jesz? Ale zobaczysz jak Ci tylko brzuch wywali, ten pępek wygląda okropnie... 

Ale i tak najlepsza była w kwestii gratulacji. O tak, gratulacje to osobny rozdział. 

Kobieta oczekującą dziecka ostatnie czego chce usłyszeć to:

- kiedy wrócisz do pracy?
- kto się zajmie dzieckiem? Przecież nie macie rodziny i nikogo do pomocy w pobliżu.

Ale najlepsze jest: jeszcze nie gratuluję, jest za wcześnie (w sensie - możesz jeszcze stracić to dziecko).

Co się stało ze starodawnym, grzecznym: gratuluję albo wszystkiego dobrego? Na to było stać moich znajomych i przyjaciół, którzy nie znoszą wręcz dzieci, ich nie mają lub/i nie planują mieć. Jak widać, nie wszystkim to od razu przychodzi do głowy, gdy słyszą, że ktoś jest w ciąży. A szkoda.

Rzygasz?

Skoro ja rzygałam, ciocia Hela rzygała, Krysia z drugiego piętra też, to Ty także musisz. Jak nie rzygasz, to może jednak nie jesteś w ciąży? Pierunie! Jestem w ciąży i nie, ani razu nie rzygałam - serio, mówię Wam, I tell you. ;) 

Śledzie, kiszone ogórki, lody, ciasteczka imbirowe? 

Moje życie w dużej mierze podporządkowane jest kulinariom. Czytam o nich, gotuję, oglądam na YouTube, często o nich myślę i przez ostatnie powiedzmy 20 lat, albo od kiedy pamiętam miewam napady uczucia, że coś muszę nagle zjeść. Takie zachcianki. Dotyczą rożnych rzeczy - pikli, domowego ciasta z okresu dzieciństwa, pierogów, kuchni indyjskiej, czy lodów. Śledzie takie typowo polskie, to u mnie rarytas, do polskiego sklepu mam 50km, nie chce mi się tam jeździć regularnie, więc miewam na nie napady - jak to na rarytas. Ciąża nie ma nic do tych smaków. No, ale jak wyżej - skoro Ty miałaś ochotę na śledzie, ciocia Hela itd... Albo - na kwaśne to chłopak, na słodkie - dziewczynka. Co ja bym zrobiła bez tych biblijnych przypowieści? (sic!)

Kiedy będziesz odpoczywać?

Eeee... Jak się zmęczę, to odpoczywam? Kładę się na sofie z książką, filmem, czy tak po prostu pod kocem i odpoczywam? Co więcej - chodzę na fitness i ćwiczę w domu - dla mnie to forma relaksu. To chyba zasługuje na osobny wpis. :)

Dlaczego jeszcze pracujesz? Nie idziesz na L4? 

A dlaczego miałabym nie pracować, skoro czuję się dobrze, a ciąża rozwija się prawidłowo? Siedzę przy biurku większość dnia, z przerwami na krótkie spacery po biurze, do banku czy na pocztę (jak ładna pogoda, to w przerwie na lunch na świeżym powietrzu), a jak skończy mi się papier do drukarki, to kolega wnosi mi na piętro cały karton, abym nie dźwigała. Zwolnienie lekarskie z powodu ciąży? To nie jest Polska... 

A propos różnic miedzy UK, a Polską, to jest kilka ciekawostek. Chyba poświecę im osobny wpis. 

Zęby Ci się już psują? Ewentualnie: uważaj, bo zęby Ci się będą psuły.

A najlepsze jest to, że usłyszałam to od jednej pani, której dieta pozostawia wiele do życzenia, a jedynym źródłem wapnia w jej menu wydaje się być serek Danio. 

Serio - jakby to wziąć do kupy wszystko, to pomyślałabym, że ostatnie 5 miesięcy miało być orką na ugorze, a ja będę się wiła z bólu, w środku nocy wysyłała lubego po pudełko lodów, albo będę musiała zbierać na sztuczną szczękę. I tak wiem - jeszcze dużo przede mną. Piszę tu o reakcjach, radach i pytaniach, które wywoływały we mnie nieodpartą chęć ucieczki na totalne pustkowie i wycia do księżyca.

I moje ulubione na koniec. TADAM!

Co z kotami? albo Nie zmieniasz chyba kuwet? albo Serio nie miałaś testu na toksoplazmozę? 

Co ma być z kotami? Poza tym, że chyba czują, że jestem w ciąży, bo się tulą bardzo, nawet Buka, która w przeciągu ostatnich 7 lat przejawiała miłe uczucia może trzy razy, to teraz codziennie wchodzi mi na kolana, ugniata i mruczy, a najchętniej śpi obok mojego brzucha.

Kuwety to działka lubego i zawsze tak było w naszym domu. A testu nie miałam, gdyż wg brytyjskiego systemu zdrowotnego nie jestem w grupie podwyższonego ryzyka (jak kobiety pracujące na farmie, czy w biznesie weterynaryjnym). Testu się dla mnie nie przewiduje, a ja nie jestem Don Kichotem, aby walczyć z systemem - wydaje mi się, że warto w tym okresie poświecić energię na inne działania i zadbać o siebie jak najlepiej mogę. 

Zabawne, że nikt nie spytał, kto zajmuje się naszym ogródkiem warzywnym, albo czy myję dokładnie sałatę, albo czy oprawiam surowe mięso w rękawiczkach? Tak, toksoplazmoza to nie jest od kocia choroba, ryzyko czai się gdzieś indziej. Nie bagatelizuję jej, bo to choroba, która zagraża ciąży, ale mówię, że koty to nie jest największy problem, a ona sama obrosła grubą warstwą mitów. A wszystkim, którzy wyrzucili koty z domu, gdy pojawiła się ciąża powiem tak: nie zasłużyliście na kota. Nie jestem pewna, czy w ogóle na jakiekolwiek zwierzę poza rybkami w akwarium.  Nawet w przypadku, gdy kobieta nie ma przeciwciał, co wykazuje test, to należy zachować środki ostrożności, a nie pozbywać się zwierzęcia z domu.


Z reguły po każdym z tych pytań pada moja grzeczna odpowiedź (tak, pomyślałam, że dam upust emocjom na blogu), po której następuje zdziwienie pytającej. Bo przecież każda kobieta musi znosić ciążę tak samo. A systemy opieki zdrowotnej na całym świecie funkcjonują na tych samych zasadach. A już najlepsi są po prostu ginekolodzy z Polski i tylko do nich powinnam latać, nie zważając na koszty (moje i podatników) i ewentualnie konsekwencje zdrowotne. 

 A i czekam jeszcze na opowieści o koszmarze porodu, bo tego właśnie mi trzeba. ;)

--
Pozdrawiam i do następnego razu! :)

Karolina

25 komentarzy:

  1. Wiesz co, nie znosze dzieci. Ale grzecznie gratuluje i pytam o samopoczucie. Tyle. Potem ogladam zdjecia, slucham opowiesci i nawet zadaje pytania, zeby sprawic przyjemnosc swiezej mamusi. Nie wiem, skad tyle zolz na swiecie, zwlaszcza, ze wredowatosc sluzy i urodzie i zdrowiu psychicznemu. Trzymaj sie i wymysl kilka tekstow, ktore usadza te zolzy ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja nie wiem, czy to zolzowatosc, czy co, ale moze niektore kobiety sa tak ograniczone, ze wychodza z zalozenia, ze przebieg ich ciazy byl wzorcowy i dlatego wszystkie inne ciezarne maja dazyc do tego modelu, ha, ha!

      Usuń
  2. Jak to czytam to sie ciesze, ze jeszcze 3 tygodnie do pierwszego scanu i nikt oprocz mnie i meza nie wie co sie dzieje. Tez nie rzygam (jeszcze w kazdym razie). Pozdrawiam, M.
    PS: Po pierwszym scanie zaczne sie logowac, narazie komentarze anonimy :-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. PS: A na zolzy metoda jest prosta: wielki usmiech i przemile odpowiedzi. To najbardziej wkurza! A co sobie na ich temat pomyslisz, to Twoje :-)

      Usuń
    2. Wszystkiego dobrego w takim razie. :)

      Ja tez powiedzialam dopiero po 12 tygodniu (czyli drugim skanie, pierwszy mielismy prywatnie), i wtedy sie zaczelo. ;)

      Usuń
  3. Dokładnie tak jest. Po porodzie, wcale nie jest lepiej, mój syn ma dwa lata, córka niemal siedemnaście, wciąż jestem pouczana, przez inne kobiety, obce oraz znajome. Od czapeczki na główkę poprzez karmienie, zabawy, metody wychowawcze. Ach i jeszcze te komentarze na ulicy do mojego synka "uważaj bo cie zabiorę" itp. Jeden głupszy od drugiego. Wytrwałości życzę i cierpliwości i asertywności. :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. a to na takie komentarze mam jedną odpowiedź: no to chodź i spróbuj, make my day.

      Usuń
    2. Ooo, ciśnienie mi skacze, jak to słyszę.

      Usuń
  4. nie rzygasz, nie jesz nałogowo śledzi z dżemem i lodami i nie chodzisz szczerbata - lekarz się myli, to wzdęcie, nie ciąża hehehe :) dobre sobie ;) a może te kobitki po prostu zazdroszczą Ci takiego dobrego samopoczucia?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie wiem, czy to przez zazdrość. Wydaje mi się, że to bardziej "ja byłam w ciąży (dwa, trzy razy), to wiem lepiej", w sensie- to moja pierwsza i jestem zielona, w związku z tym przyjmę serio każdą uwagę czy poradę.

      Usuń
  5. Świetny post :D hahha ja w ciąży nie jestem ale kiedyś i myślę że w bliższej przyszłości będzie mnie to czekało...a wtedy pewnie też się nasłucham..tylko ja nie powstrzymam się od uszczypliwości chyba ;p heh

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Powiem szczerze, że mnie korci czasami, ale jednak staram się w codziennych kontaktach unikać niepotrzebnych kwasów, a potem zdarzy mi się wylać wszystko na blogu. ;)

      Usuń
  6. Niestety taki jest los prawie każdej ciężarnej kobiety, sama miesiąc temu urodziłam syna i niestety nie pociesze Cię ,'ciotek dobra rada' bedzie przybywać , każdy ma coś MĄDREGO do powiedzenia a jeszcze gorzej bedzie po porodzie wtedy to będzie meksyk :)
    Mam tylko nadzieję,że doświadczysz jednak większej przychylności 'środowiska' w UK niżeli w Polsce, mowie tu o starych babach które pozapominały już jak same były w ciąży ( Ja przez całe 9 miesicy nasłuchałam sie ze ciąża to nie choroba z czym akurat sie zgadzam ale jak sie jest juz w zaawansowanej ciązy to marzy się o uprzejmości , także życzę życzliwosci :)
    i tak apropo to Gratulacje !

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję. :)

      Tu jednak widzę, że dużo kobiet normalnie funkcjonuje do później ciąży, tak więc raczej jest tendencja odwrotna - zdziwienie, jak mówię, że dużo kobiet w ciąży jest w Polsce na zwolnieniu lekarskim, bez poważnych powodów.

      Usuń
  7. oj, właśnie. czasem mam wrażenie że jak tylko się da to kobieta kobiecie kobietą jest. i jest to smutne. zamiast girls power to dopieprzanie żeby tylko nie miała lepiej.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Generalnie faceci bywają bardziej konkretni - zadają pytanie, czy wszystko OK i jak mówię, że dziękuję i że OK, to koniec godki. ;) Ale ja też mam taki charakter, że nie lubię się specjalnie rozwodzić nad tematem ciąży.

      Usuń
  8. No taki to uroki bycia ciężarną. Też pracowałam prawie do końca i słyszałam ciekawe komentarze :) A potem dopiero rad przybędzie. Moje ulubione dotyczą kotów właśnie :) Ja właśnie dziś się dowiedziałam, że być może istnieje związek pomiędzy rozwolnieniem a uczuleniem na kota :D To mój faworyt z tego tygodnia :)

    OdpowiedzUsuń
  9. Nie, nie rzygałam. Nie, nie mam zachcianek (zachcianki to moja codzienność - jem, co lubię w końcu, nie? ;). Nie, nie kręcą mnie dziwne połączenia smakowe - a przynajmniej nie kręcą mnie bardziej niż przed ciążą. Nie, nie mam rozstępów. Tak, pracowałam do 6go miesiąca. Nie, nie boli mnie kręgosłup.
    Rany, te pytania to mogą zabić. Oczywiście przed ciążą są równie udane zestawy spod znaku "a kiedy dziecko"? ;). Na to jest jedna właściwa odpowiedź.
    - Kiedy wrócimy z Peru.
    - OOOO, a kiedy jedziecie?
    - Na razie się nie wybieramy ;)).

    OdpowiedzUsuń
  10. http://www.edziecko.pl/nakrecone_matki/10,132935,14995390,Magda__W_ciazy_slyszymy_tzw__dobre_rady___bez_meza.html#Cuk

    OdpowiedzUsuń
  11. Ja jeszcze nie znosiłam kiedy każdy głaskał mój brzuch, jak by był wystawiony na forum publiczne.

    OdpowiedzUsuń
  12. Bardzo sympatyczny post! I prawdziwy dodam... :) Dokladnie tak! No i w UK ciaza to nie choroba, na 'L4' nikt nikogo nie posyla z takiego powodu - niemily szok dla jednej mojej znajomej ('Polscy lekarze maja wiecej zrozumienia!') :) Sama urodzilam sztuki 3 w UK, pracowalam do konca kazdej ciazy, bez rzygania i bez problemow! A 'dobre rady' maja niestety tylko okoliczne Polki, wtym jedna, ktorej syn, juz w szkole, lat 5, wciaz je kasze manne z butelki, dwa razy dziennie... A mamusia komentuje:'To przeciez jest nic, corka moich znajomych jadla do 11 roku zycia!' :):):) Nie daj sie zwariowac! Czasami osoby, ktorym sie wydaje, ze maja 1000% racji, wcale takowej nie posiadaja... Powodzenia!

    OdpowiedzUsuń
  13. Cześć,

    Jestem studentką ostatniego roku dietetyki i jestem w trakcie pisania pracy magisterskiej o kobietach w ciąży i ich żywieniu. Bardzo proszę o wypełnienie ankiety jest ona niezbędna do pracy magisterskiej i w pełni anonimowa, a wynikami i poprawnymi odpowiedziami podzielę się gdy tylko uzbieram odpowiednią ilość. Z góry dziękuję i pozdrawiam.

    http://interankiety.pl/interankieta/b71da99c8824957e5ba6280cbf436569

    OdpowiedzUsuń