sobota, 26 października 2013

Na dobry (?) początek

Dlaczego szpilki? 

To moje ukochane buty. Nie oszukujmy się - do wygodnych nie należą, ale są w stanie podnieść morale, gdy to upadło bardzo nisko. ;) Ostatnio mam rzadko okazję nosić, wszak na wsi lepiej sprawdzają się kalosze, ale moja kolekcja będzie się powiększać i tym też się będę bez skrępowania chwalić. ;)

Nie obiecuję, że nigdy nie będę tu nikomu wbijać szpil. Bywam złośliwa, a temperament mam podobno bliski Włoszkom.  Dla pocieszenia dodam, że łatwo się unoszę i wybucham, ale równie latwo uspokajam. Podobno zdrowo być cholerykiem.

Zrodlo: http://tinyurl.com/p7l2qzy

Dlaczego papki?

Nakładam na twarz i ciało. Kupne, domowej roboty, mniej lub bardziej naturalne, mniej lub bardziej trafione. I o tym też będzie. Recenzje kosmetyków, nowości, które mnie interesują, kosmetyki wykonane domowymi sposobami, projekty denko - myślę, że będzie i dla nich tu miejsce. 

Poza tym ktoś na wiadomość o moim odmiennym stanie oznajmił z radością, że nie może się doczekać przepisów na jedzenie dla dzieci na moim kulinarnym blogu. "O nieeeeeeeee!" zawyła moja dusza. Będąc bezdzietną nie zaglądam na blogi kulinarne prezentujące przecierane papki dla dzieci, albo kanapki z wędliną a' la miś (sic!), a i też mam zgoła inne poglądy (które nota bene może się zmienią i to będzie ciekawe do zaobserwowania, miedzy innymi po to ten blog!) na żywienie kobiety w ciąży, karmiącej czy dzieci niż większość osób znanych mi bliżej, dalej lub w ogóle. ;)  Będzie więc tu nieco o jedzeniu, ale znakomita większość przepisów królujących w naszym domu będzie na starym blogu kulinarnym, w miarę czasu i możliwości oczywiście. Przyznaję, że ostatnio nieco zaniedbałam tę dziedzinę, ale wierzę, że to chwilowe (dłuższa, czy krótsza chwila? Tego nie wiem! Nie to, że nie gotuję, ale raczej stare klasyki i zrywami). Ostrzegam lojalnie, że papki dla dzieci mogą się tu kiedyś pojawić, bo pewnie wokół nich będzie się kręcić jakiś procent mojego życia w przyszłości. 


I cała reszta.

Czyli co czytam, co oglądam, co mnie wzrusza, a co denerwuje. Co kupiłam, a czego się chcę pozbyć. Gdzie pojechałam, co widziałam. Wyznania grzechów też będą. Mam nadzieję, że będzie trochę humoru i odsapnięcia od lukrowanego obrazu Matki Polki. A czasem garść informacji o tym, jak żyje się na brytyjskiej wsi z perspektywy powiększającej się rodziny.

Dużo tego? Mam nadzieję, że znajdziecie coś dla siebie. 

--
Pozdrawiam i do następnego razu! :)


Karolina

46 komentarzy:

  1. Fajnie. Chetnie poczytam :) I gratuluje odmiennego stanu :))

    OdpowiedzUsuń
  2. Nie wiedzialam o odmiennym stanie. Gratuluje!! Bloga bede sledzic. Pozdrawiam cieplo, Magda (dawniej Magda & the Camera)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bo na początku wiedziała garstka ludzi. :) Teraz to już niemal połowa drogi, więc uznałam, że można się ujawnić. ;) Dziękuję. :)

      Usuń
  3. Zdecydowanie będę zaglądać ! Bardzo lubię Twoje wpisy nie związane z kuchnią. (Co do ciąży, to byłam pewna, że o to chodzi ;-) powodzenia!

    OdpowiedzUsuń
  4. Serdecznie gratuluję Kochana!!!! Cudowna wiadomość :-) Buziaki :*

    OdpowiedzUsuń
  5. A mi coś świtało o Tobie, że jest inaczej. Gratuluję. :) i jeśli się da to aby czcionka była większa, bardzo nie wygodnie czytać na ipadzie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zwiększyłam. :)

      Nie bardzo rozumiem z tym świtaniem, że inaczej, ale dziękuję za gratulacje. ;)

      Usuń
  6. Aaaaa....gratulacje! Będę tu zaglądać oczywiście :)

    OdpowiedzUsuń
  7. Samo zycie!... Podoba mi sie Twoje nastawienie do zycia! Dodaje otuchy i optymizmu....Dziekuje Dana

    OdpowiedzUsuń
  8. Czad :D Czekam z niecierpliwością na wpisy, zwłaszcza takie z serii co cie wzrusza i co wkurwia :]
    A strasznie mnie ciekawi jak się żyje na twojej wiosze i skąd się tam wzięłaś jeśli to nie tajemnica. Nie wiem jak dla innych ale dla mnie to totalna egzotyka. Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. :D

      To nie tajemnica, ale też nie jakaś niesamowita historia. :) Spiknęliśmy się z lubym po wielu latach znajomości, ja byłam sama, on sam, tyle, że ja w Tychach, a on w Yorkshire (gdzie przeprowadził się z Londynu, którego nie lubił). Od skajpowych rozmów, do spotkania i po 3 miesiącach latania do niego, a on do mnie, rzuciłam pracę, byłam spakowana i leciałam do UK. :) To było niemal 8 lat temu. Początkowo mieszkaliśmy w małym miasteczku, ale każdy następny dom był na większym zadupiu (choć wszystko w promieniu 15m). No i teraz mamy nadzieję, że to ostatni, który wynajmujemy, w środku pola. ;)

      Usuń
    2. Trzymam za Was kciuki :) Viola

      Usuń
    3. Dzięki :D Bo ja zazdraszaczam i marzę o tym żeby mieszkać na zadupiu (chociaż zdala od głupoty by mnie zadowoliło) i jeść dobre rzeczy :)

      Usuń
    4. Sa plusy i minusy. Dla mnie jednak wiecej plusow, bo ja po prostu lubie swiety spokoj i prywatnosc. :)

      Usuń
  9. Bede czytac i bardzo gratuluje :)))
    A ta wedlina a'la mis, plis noł.. :D Chyba ze juz bys bardzo musiala ;)

    Pozdrawiam :-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Moniko, spokojnie! Mam nadzieję, że obejdzie się bez takich numerów. :) Pozdrawiam i dziękuję!

      Usuń
  10. Super! Gratuluję i życzę zdrówka! No i witamy pomału w gronie mam :)

    OdpowiedzUsuń
  11. Super! Gratuluję i życzę zdrówka! No i witamy pomału w gronie mam :)

    OdpowiedzUsuń
  12. Jestem i tu, obiecuję zaglądać :). I wiele radości z odmiennego stanu życzę (zwłaszcza, że sama mam to samo ;)).

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. O, to sie dobrze sklada. :) Wszystkiego dobrego i dziekuje!

      Usuń
  13. Gratuluję :) Mi rodzinka powiększyła się niecałe 3 miesiące temu ;) Z niecierpliwością czekam na kolejny wpis i obiecuję, że będę zaglądać.
    Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  14. gratulacje!! ciąża to niezły lot ale dopiero potem zaczyna się istne szaleństwo :D p.s. moja córa ma 10 miesięcy i nigdy nie dostawała papek :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Z tymi lotami, to nie mam tak zle. :) Napisze pewnie kiedys o tym. Papki sie pojawia wczesniej czy pozniej, choc ja jestem nakierowana mocno na karmienie piersia. Ale wiadomo - zycie pokaze.

      Dziekuje!

      Usuń
    2. Żeby Ci tylko dzieciaczek nie wywinął numeru i nie miał alergii np. na białko mleka krowiego albo na soję... albo bardzo wrażliwego brzuszka... bo wtedy przy karmieniu piersią nie poszalejesz w kuchni, a szkoda by było :)

      Usuń
  15. Karolina! Gratulacje :)) Ciekawe jak zmieni się Twoje (Wasze) życie. Oj tak, będę czytać, zdecydowanie. Pewnie sporo rzeczy mi się przyda w przyszłości.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziekuje. :) Juz sama ciaza troche zmienia, ale nie jakos drastycznie - bedevpisac i zapraszam. :)

      Usuń
    2. No ja bede czytac i komentowac na bank :) Bardzo mila odskocznia od kulinariow, tego mi bylo trzeba! :)

      Usuń
  16. Gratuluję! Czekam na Twoje teksty i zdjęcia :)
    A gdybyście potrzebowali niani, zapisuję się w kolejce.

    Pozdrawiam!
    P

    OdpowiedzUsuń
  17. Gratuluję i czekam na kolejne wpisy :-)

    OdpowiedzUsuń
  18. Będąc dzietną nie zaglądam na blogi z dziecięcymi daniami, a raczej daniami infantylnymi. Nie wiem skąd się wzięło przekonanie, żeby jedzenie dla dziecko miało wyglądać jak zabawka, albo obrazek. Dwa czy trzy razy spróbowałam za pomocą tego typu chwytów podziałać na kubki smakowe mojego dziecko i dupa. Mimo, że papryka została użyta jako daszek domku czy czegoś tam, dziecko wiedziało, że jest to papryka czyli coś, czego ona nie lubi....Powodzenia w pisaniu ! I oby nie dorawł Cię mięsny jeż!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzieki, Magda! Mamy podobne podejscie. Zycie pokaze, czy bedziemy miec malego smakosza, czy parowkozerce. ;)

      Usuń