Dlaczego szpilki?
To moje ukochane buty. Nie oszukujmy się - do wygodnych nie należą, ale są w stanie podnieść morale, gdy to upadło bardzo nisko. ;) Ostatnio mam rzadko okazję nosić, wszak na wsi lepiej sprawdzają się kalosze, ale moja kolekcja będzie się powiększać i tym też się będę bez skrępowania chwalić. ;)
Nie obiecuję, że nigdy nie będę tu nikomu wbijać szpil. Bywam złośliwa, a temperament mam podobno bliski Włoszkom. Dla pocieszenia dodam, że łatwo się unoszę i wybucham, ale równie latwo uspokajam. Podobno zdrowo być cholerykiem.
Zrodlo: http://tinyurl.com/p7l2qzy |
Dlaczego papki?
Nakładam na twarz i
ciało. Kupne, domowej roboty, mniej lub bardziej naturalne, mniej
lub bardziej trafione. I o tym też będzie. Recenzje kosmetyków,
nowości, które mnie interesują, kosmetyki wykonane domowymi sposobami, projekty denko - myślę, że będzie i dla nich tu miejsce.
Poza tym ktoś na wiadomość o moim odmiennym stanie oznajmił z radością, że nie może się doczekać przepisów na jedzenie dla dzieci na moim kulinarnym
blogu. "O nieeeeeeeee!" zawyła moja dusza. Będąc bezdzietną
nie zaglądam na blogi kulinarne prezentujące przecierane
papki dla dzieci, albo kanapki z wędliną a' la miś (sic!), a i też mam zgoła inne poglądy (które nota bene może się zmienią i to będzie ciekawe do zaobserwowania, miedzy innymi
po to ten blog!) na żywienie kobiety w ciąży, karmiącej czy dzieci niż większość osób znanych mi bliżej, dalej lub w ogóle. ;) Będzie
więc tu nieco o jedzeniu, ale znakomita większość przepisów królujących w naszym domu będzie na starym blogu kulinarnym, w miarę
czasu i możliwości oczywiście. Przyznaję, że ostatnio nieco zaniedbałam tę dziedzinę, ale wierzę, że to chwilowe (dłuższa, czy krótsza chwila? Tego nie wiem! Nie to, że nie gotuję, ale raczej stare klasyki i zrywami). Ostrzegam lojalnie, że papki dla
dzieci mogą się tu kiedyś pojawić, bo pewnie wokół nich będzie się kręcić jakiś
procent mojego życia w przyszłości.
I cała reszta.
Czyli co czytam, co oglądam, co mnie wzrusza, a co denerwuje. Co kupiłam, a czego się
chcę pozbyć. Gdzie pojechałam, co widziałam. Wyznania grzechów też będą. Mam nadzieję, że będzie trochę humoru i odsapnięcia od
lukrowanego obrazu Matki Polki. A czasem garść informacji o tym, jak żyje się na brytyjskiej wsi z perspektywy powiększającej się rodziny.
Dużo tego? Mam
nadzieję, że znajdziecie coś dla siebie.
--
Pozdrawiam i do następnego razu! :)
Karolina
O ranyyyyyyy, gratuluje!!!!!! :))
OdpowiedzUsuńDziękuję. :)
UsuńFajnie. Chetnie poczytam :) I gratuluje odmiennego stanu :))
OdpowiedzUsuńDziękuję. :)
UsuńNie wiedzialam o odmiennym stanie. Gratuluje!! Bloga bede sledzic. Pozdrawiam cieplo, Magda (dawniej Magda & the Camera)
OdpowiedzUsuńBo na początku wiedziała garstka ludzi. :) Teraz to już niemal połowa drogi, więc uznałam, że można się ujawnić. ;) Dziękuję. :)
UsuńZdecydowanie będę zaglądać ! Bardzo lubię Twoje wpisy nie związane z kuchnią. (Co do ciąży, to byłam pewna, że o to chodzi ;-) powodzenia!
OdpowiedzUsuńCieszę się! :) I dziękuję. :)
UsuńSerdecznie gratuluję Kochana!!!! Cudowna wiadomość :-) Buziaki :*
OdpowiedzUsuńDziękuję. :)
UsuńGratulacje :)
OdpowiedzUsuńDziękuję. :)
UsuńA mi coś świtało o Tobie, że jest inaczej. Gratuluję. :) i jeśli się da to aby czcionka była większa, bardzo nie wygodnie czytać na ipadzie.
OdpowiedzUsuńZwiększyłam. :)
UsuńNie bardzo rozumiem z tym świtaniem, że inaczej, ale dziękuję za gratulacje. ;)
Aaaaa....gratulacje! Będę tu zaglądać oczywiście :)
OdpowiedzUsuńDziękuję. :) I zapraszam!
UsuńSamo zycie!... Podoba mi sie Twoje nastawienie do zycia! Dodaje otuchy i optymizmu....Dziekuje Dana
OdpowiedzUsuńDziękuję. :)
UsuńCzad :D Czekam z niecierpliwością na wpisy, zwłaszcza takie z serii co cie wzrusza i co wkurwia :]
OdpowiedzUsuńA strasznie mnie ciekawi jak się żyje na twojej wiosze i skąd się tam wzięłaś jeśli to nie tajemnica. Nie wiem jak dla innych ale dla mnie to totalna egzotyka. Pozdrawiam!
:D
UsuńTo nie tajemnica, ale też nie jakaś niesamowita historia. :) Spiknęliśmy się z lubym po wielu latach znajomości, ja byłam sama, on sam, tyle, że ja w Tychach, a on w Yorkshire (gdzie przeprowadził się z Londynu, którego nie lubił). Od skajpowych rozmów, do spotkania i po 3 miesiącach latania do niego, a on do mnie, rzuciłam pracę, byłam spakowana i leciałam do UK. :) To było niemal 8 lat temu. Początkowo mieszkaliśmy w małym miasteczku, ale każdy następny dom był na większym zadupiu (choć wszystko w promieniu 15m). No i teraz mamy nadzieję, że to ostatni, który wynajmujemy, w środku pola. ;)
Trzymam za Was kciuki :) Viola
UsuńDziękuję, Violu. :)
UsuńDzięki :D Bo ja zazdraszaczam i marzę o tym żeby mieszkać na zadupiu (chociaż zdala od głupoty by mnie zadowoliło) i jeść dobre rzeczy :)
UsuńSa plusy i minusy. Dla mnie jednak wiecej plusow, bo ja po prostu lubie swiety spokoj i prywatnosc. :)
UsuńBede czytac i bardzo gratuluje :)))
OdpowiedzUsuńA ta wedlina a'la mis, plis noł.. :D Chyba ze juz bys bardzo musiala ;)
Pozdrawiam :-)
Moniko, spokojnie! Mam nadzieję, że obejdzie się bez takich numerów. :) Pozdrawiam i dziękuję!
UsuńSuper! Gratuluję i życzę zdrówka! No i witamy pomału w gronie mam :)
OdpowiedzUsuńSuper! Gratuluję i życzę zdrówka! No i witamy pomału w gronie mam :)
OdpowiedzUsuńDziekuje. :)
UsuńJestem i tu, obiecuję zaglądać :). I wiele radości z odmiennego stanu życzę (zwłaszcza, że sama mam to samo ;)).
OdpowiedzUsuńO, to sie dobrze sklada. :) Wszystkiego dobrego i dziekuje!
UsuńGratuluję :) Mi rodzinka powiększyła się niecałe 3 miesiące temu ;) Z niecierpliwością czekam na kolejny wpis i obiecuję, że będę zaglądać.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam :)
Dziekuje, gratuluje i zapraszam oczywiscie. :)
Usuńgratulacje!! ciąża to niezły lot ale dopiero potem zaczyna się istne szaleństwo :D p.s. moja córa ma 10 miesięcy i nigdy nie dostawała papek :)
OdpowiedzUsuńZ tymi lotami, to nie mam tak zle. :) Napisze pewnie kiedys o tym. Papki sie pojawia wczesniej czy pozniej, choc ja jestem nakierowana mocno na karmienie piersia. Ale wiadomo - zycie pokaze.
UsuńDziekuje!
Żeby Ci tylko dzieciaczek nie wywinął numeru i nie miał alergii np. na białko mleka krowiego albo na soję... albo bardzo wrażliwego brzuszka... bo wtedy przy karmieniu piersią nie poszalejesz w kuchni, a szkoda by było :)
UsuńKarolina! Gratulacje :)) Ciekawe jak zmieni się Twoje (Wasze) życie. Oj tak, będę czytać, zdecydowanie. Pewnie sporo rzeczy mi się przyda w przyszłości.
OdpowiedzUsuńDziekuje. :) Juz sama ciaza troche zmienia, ale nie jakos drastycznie - bedevpisac i zapraszam. :)
UsuńNo ja bede czytac i komentowac na bank :) Bardzo mila odskocznia od kulinariow, tego mi bylo trzeba! :)
UsuńCiesze sie. :)
UsuńGratuluję! Czekam na Twoje teksty i zdjęcia :)
OdpowiedzUsuńA gdybyście potrzebowali niani, zapisuję się w kolejce.
Pozdrawiam!
P
Dziekuje! :)
UsuńGratuluję i czekam na kolejne wpisy :-)
OdpowiedzUsuńDziekuje! :)
UsuńBędąc dzietną nie zaglądam na blogi z dziecięcymi daniami, a raczej daniami infantylnymi. Nie wiem skąd się wzięło przekonanie, żeby jedzenie dla dziecko miało wyglądać jak zabawka, albo obrazek. Dwa czy trzy razy spróbowałam za pomocą tego typu chwytów podziałać na kubki smakowe mojego dziecko i dupa. Mimo, że papryka została użyta jako daszek domku czy czegoś tam, dziecko wiedziało, że jest to papryka czyli coś, czego ona nie lubi....Powodzenia w pisaniu ! I oby nie dorawł Cię mięsny jeż!
OdpowiedzUsuńDzieki, Magda! Mamy podobne podejscie. Zycie pokaze, czy bedziemy miec malego smakosza, czy parowkozerce. ;)
Usuń