sobota, 26 lipca 2014

Fit Mama bez wymówek


Maria Kang - Amerykanka, mama trzech chłopców, wyleczona bulimiczka, szefowa dwóch domów spokojnej starości i autorka tekstów o fitness. Kobieta ze zdjęcia, które wywołało burzę, oskarżona o dyskryminację osób otyłych, rozpowszechnianie nierealnych wymagań i wywieranie presji na kobietach. Podziwiam ją za determinację i osiąganie celów, o których wiele kobiet tylko marzy nie ruszając pupy z kanapy. Nie podoba mi się, jak wdaje się w pyskówki na swojej stronie na fb z osobami, które ją krytykują. Po co o niej piszę?







Otóż postanowiłam, że nie będę mieć wymówek. Od miesiąca moja waga stoi, sylwetka się nie zmienia, a w szafie leży ulubiona para jeansów, do której nadal nie wchodzę. Mogę narzekać, mogę się dołować, wymyślać powody, aby nie ćwiczyć bardziej intensywnie, łapać w biegu kolejną kanapkę. Zawsze mogę zwalić to na absorbujące dziecko. 

Dotarło do mnie, że czas na większe zmiany, bo wprowadzenie tych delikatnych, o których pisałam w TYM wpisie nie daje rezultatów, a ja się po prostu frustruję. Dotarło do mnie (wreszcie!), że mój syn i jego potrzeby są ważne, ale ja też muszę zadbać o siebie, a nie łapać byle czego do jedzenia, bo kiszki marsza grają, a on jest wymagający i absorbujący. Dotarło do mnie, że mimo zmęczenia, bo w nocy dał mi popalić, nie powinnam przeleżeć pół dnia w łóżku regenerując się, a zabrać tyłek na 25 minut na rower i zrobić intensywny trening, wziąć letni prysznic i czuć się jak nowo narodzona. W moim przypadku godzinny trening dwa razy w tygodniu to jest za mało, moje ciało wymaga większej presji. Niestety moje dwie instruktorki Zumby zrobiły sobie 7 tygodniową przerwę wakacyjną. Więc muszę sama zadbać o zorganizowanie sobie tych treningów w domu, obok innych.

Organizuję więc mały plac zabaw na podłodze dla Młodego, albo wsadzam go do siedziska i stawiam obok roweru. Ćwiczę zagadując go - jest w stanie wytrzymać 25-55 minut, to mi wystarczy na intensywny trening. Codziennie wychodzimy też na spacer (okolica pagórkowata!) - 40-60 minut marszu - to dobre dla niego i dla mnie. Wykrzesałam czas, aby lepiej komponować posiłki. Zrezygnowałam z ambicji jedzenia tylko domowych dań - kupiłam hummus i falafelki w lokalnych deli i żyję. Jem co 2-3 godziny, ale mniejsze porcje, lepiej przemyślane. Planuję dni, a plan wdrażam w życie. 

Dziś jest dzień szósty realizowania mojego postanowienia, a ja nie czułam się ze sobą lepiej od dawien dawna. I nie, nie chcę mieć sześciopaku na brzuchu. Nie jestem obsesyjną perfekcjonistką. Chcę być po prostu zdrową, wysportowaną kobietą, mamą, która czuje się dobrze ze sobą i nie ma wymówek. 

Myślę, że raz w tygodniu zrobię aktualizację mojego menu i aktywności fizycznej. Może zainspiruję którąś z Was.  :)

#mamabezwymówek
#noexcusemom 

--
Pozdrawiam i do następnego razu! :)

Karolina


1 komentarz:

  1. A ja cały czas z tymi wymówkami i codziennie, że będzie lepiej, że się wezmę, sobie wmawiam. Czas na sensowne postanowienie i wdrożenie, bo jak dziś zobaczyłam kilka matek na spacerze, to wstyd mi się zrobiło ;).
    Powodzenia!

    OdpowiedzUsuń